Polsko-rosyjskie korepetycje z poezji online | odcinek 12
POECI
Władimir Majakowski (1893-1930) – rosyjski poeta i dramaturg, przedstawiciel kubofuturyzmu, współautor (z Dawidem Burlukiem, Wielimirem Chlebnikowem i Aleksiejem Kruczonychem) futurystycznych manifestów poetyckich. Od wczesnej młodości sympatyzował z ruchem bolszewickim, za co kilkakrotnie był aresztowany, a w 1908 roku więziony. Studiował w Szkole Malarstwa, Rzeźby i Architektury w Moskwie. W pierwszych latach po rewolucji malował plakaty propagandowe. Z czasem coraz bardziej krytycznie oceniał wyniki rewolucji, a w jego twórczości nastąpił rozdźwięk, nie porzucając bowiem dawnych poglądów i patrząc w jakim kierunku podąża komunizm w Rosji, otwarcie polemizował z socrealistami. Wreszcie padł pod jego adresem zarzut o wypaczenia i odejście od doktryny. Zginął w nie do końca jasnych okolicznościach. Oficjalną przyczyną zgonu ogłoszono samobójstwo.Głosił pochwałę techniki, współczesności i przemian, sprzeciwiał się kultywowaniu tradycji. Tkwiła w tym jednak sprzeczność – nowy świat opisywał z pomocą środków negowanych przez futurystów, którzy uciekali od treści na rzecz formy, tworząc zdania pozbawione sensu i skupiając się na fonetycznym brzmieniu zestawionych ze sobą wyrazów, on zaś używał tych samych środków w sposób kreatywny. Stworzył nowy typ poetyckiego obrazowania, rytmiki, opartej na intonacji (co wyrażało się w układzie graficznym tekstów, tzw. schodki), wprowadził też do poezji język potoczny, łączył język liryczny z językiem plakatu, stosował, skróty, slogany, wykrzykniki i pytania retoryczne.
Tadeusz Borowski (1922-1951) – pisarz, poeta i publicysta. W 1926 aresztowano ojca i wywieziono do Karelii, a 4 lata później matkę na Syberię. Ojca zobaczył ponownie w 1932, a matkę dwa lata później. Studiował polonistykę na tajnym Uniwersytecie Warszawskim, gdzie poznał swoją przyszłą żonę, Marię Rundo (pierwowzór bohaterki z tomu opowiadań „Pożegnania z Marią”). W 1943 aresztowany i uwięziony na Pawiaku, a później wywieziony obozu Auschwitz. Pisał tam wiersze, piosenki i kolędy, a także listy do narzeczonej Marii, która była więziona w obozie Birkenau. W 1944 przewieziono go do obozu w Dautmergen, a potem do Dachau. 1 maja 1945 obóz został wyzwolony przez armię amerykańską. W obozie dla dipisów pozostawał do września 1945. Po wojnie przebywał w Monachium. W maju 1946 wrócił do Polski. Był w awangardzie młodych bezkompromisowych twórców (zaliczany do grupy „Pryszczatych”), wychwalających nowy ustrój. W 1948 wstąpił do PZPR. W latach 1949-1950 przebywał w Polskiej Misji Wojskowej w Berlinie gdzie pełnił funkcję attaché kulturalno-prasowego i pracował dla wywiadu wojskowego. 26 czerwca 1951 urodziła mu się córka, 1 lipca odwiedził żonę w szpitalu, a dzień później trafił z objawami zatrucia do szpitala po zamroczeniu gazem i środkami nasennymi. Zmarł 3 lipca. Przyczyną śmierci było najprawdopodobniej samobójstwo. Śmierć Borowskiego była wstrząsem porównywanym do śmierci Majakowskiego 21 lat wcześniej. Legenda uczyniła z niego pierwszą ofiarę własnej komunistycznej przeszłości.
AKTORZY
Bronisław Wrocławski (1951) – polski aktor teatralny, filmowy i telewizyjny, pedagog. Absolwent Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi (1973). Zawodowo związany z Teatrem im. Stefana Jaracza w Łodzi, gdzie do jego największych osiągnięć należy gra w trzech monodramach Erica Bogosiana, których reżyserem jest Jacek Orłowski. W latach 1996-2002 i 2008-2012 dziekan Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi.
Ławrientij Sorokin (1960) – zasłużony artysta Rosji. Ukończył Nowosybirską Szkołę Teatralną w 1986 r. i zaczłą pracę w Orenburskim Obwodowym Teatrze Dramatycznym im. Gorkiego. W latach 1991-2006 aktor Norylskiego Teatru Dramatycznego im. Majakowskiego w Zapolarnym. Od 2006 do 2010 aktor Nowosybirskiego Teatru „Czerwona Pochodnia”. Od 2010 aktor Teatru Nowosybirskiego Teatru Akademickiego „Globus”. Dwukrotny laureat krajowej nagrody teatralnej „Złota Maska” w kategorii „Nagroda Specjalna Jury za główną rolę męską” (2015), a także w kategorii „dramat/rola drugoplanowa” (2013).
TŁUMACZE
Anatol Stern (1899-1968) – poeta, prozaik, krytyk filmowy i literacki, scenarzysta, tłumacz. Współautor manifestu polskiego futuryzmu „Nuż w bżuhu”. W wieku 20 lat opublikował swój pierwszy tomik poetycki. Pisał do jednodniówek futurystycznych, a także do czasopism „Skamander” i „Zwrotnica”. Redaktor „Wiadomości Filmowych”. Autor ponad 30 scenariuszy. W styczniu 1940 aresztowany we Lwowie (wraz z m.in. Władysławem Broniewskim, Aleksandrem Watem, Tadeuszem Peiperem) przez władze sowieckie. Na mocy układu Sikorski-Majski wstąpił do Armii Polskiej, z którą udał się na Bliski Wschód. W latach 1942-1948 przebywał w Palestynie, gdzie publikował swoje utwory w przekładach na hebrajski. Do Polski wrócił w 1948. W połowie lat 50. był kierownikiem literackim zespołu filmowego „Iluzjon”.
Anatolij Gieleskuł (1934-2011) – rosyjski poeta i tłumacz, eseista, iberysta i polonista. Studiował w Moskiewskim Instytucie Poszukiwań Geologicznych, ukończył Moskiewski Instytut Przemysłu Petrochemicznego i Gazowego. Pod koniec życia stracił wzrok, ale nadal pracował dzięki pomocy żony. Przekładał z: hiszpańskiego, francuskiego, portugalskiego, niemieckiego, polskiego (m.in. Mickiewicza, Norwida, Leśmiana, Iwaszkiewicza, Gałczyńskiego, Staffa, Baczyńskiego, Szymborską, Miłosza). Publikował artykuły o literaturze zagranicznej i o poezji rosyjskiej.
WIERSZE
Владимир Маяковский
Послушайте!
Послушайте!
Ведь, если звезды зажигают —
значит — это кому-нибудь нужно?
Значит — кто-то хочет, чтобы они были?
Значит — кто-то называет эти плево́чки жемчужиной?
И, надрываясь
в метелях полу́денной пыли,
врывается к богу,
боится, что опоздал,
плачет,
целует ему жилистую руку,
просит —
чтоб обязательно была звезда! —
клянется —
не перенесет эту беззвездную му́ку!
А после
ходит тревожный,
но спокойный наружно.
Говорит кому-то:
«Ведь теперь тебе ничего?
Не страшно?
Да?!»
Послушайте!
Ведь, если звезды
зажигают —
значит — это кому-нибудь нужно?
Значит — это необходимо,
чтобы каждый вечер
над крышами
загоралась хоть одна звезда?!
Небо – из досок. Дали закрыты мокрой стеною.
И зелень берёз за колючкой струится потоком чистым.
Свист иволги тонкий вьётся, с зелёной сплетясь волною.
Голубой человечий пепел ветерком разносит по листьям..
Прекрасна картина лета. Как будто гора цветная
Из полотняных платьев - рассветы пестры и закаты.
Кружатся странники-гуси, с болот свой путь начиная,
Вдохнув над пастбищем зрелым целебных трав ароматы...
Открылся мир, как ладонь. Там, за колючей чертой,
Пунцовая земляника в чаще густой и синей.
И в зелени серебристой – сиянье крыш апельсинных -
Художника лёгкий рисунок, ясный, смешной, простой.
Как же прекрасна любовь, сердец наших тишь и пламя,
Явила на свет нас, уносит, как ветку – поток влекущий,
И мы – заплутавшие дети в огромной таинственной пуще
Избушка на курьих ножках стоит перед нами.
Но что есть страх человека, что – робость крови и чувств,
Когда смотришь в ночь, в костер, пылающий сильно и ровно,
Кровь в жилах застыла, а в проволоке – как пульс,
Горят штабеля людей, как смолёные бревна.
Вновь подходит колонна. Вагоны, камера, газ,
Люди воздух и воду на вес золота мерят,
В ежедневном кошмаре взрастает легенда о нас,
Кто придет после нас – в это все не поверит.
Вот он, барак, набитый парным человечьим мясом,
Человечьим живущим пеплом. Обшие миска и койка,
Общие страх и надежда, и дождь барабанит бойко,
И над миской баланды все руки трясутся разом.
И вот, певец Человека, лежу на нарах барака,
Стремясь легенду, как птицу, схватить на лету.
Напрасно смотрю в глаза, ожидая тайного знака,.
Но вижу лопату и землю, похлебку и пустоту.
Уже только пепел. Одни тела еще живы.
Один лишь неба простор, что в очи ткнется волной.
Со всей Европы сюда мы собрались, чужие,
И к лесу, в обитель мертвых, идем дорогой одной.
Жива только плоть. Руками лицо закрываю.
Словно чужую стихию, свое ощущая тело.
Поэзия встрепенулась, как птица, едва живая,
Чуть вскрикнула –и упала. Слабея, зовет неумело.
Тут тиф и гангрена, бараки, камера, газ
Пламя и пепел, ничьи останки по ветру.
Так и родится эпос, Мария, в трагический час,
Руки – молча к лицу. Так и живу на свете. .
Do narzeczonej
Tadeusz Borowski
Niebo — obite deskami, horyzont — ścianą nawilgły,
a w lesie brzozowym za drutem, nabiegłym prądem jak rzeka,
kołysze się liści seledyn, przewija się cienki świst wilgi
i wiatr podbija pod liście niebieski popiół człowieka.
Piękny jest obraz lata. Jak kolorowa góra
letnich sukienek z perkalu jest słońca wschód i zachód.
Ponad bagnami krążą gęsi wędrownych sznury
i ciągną nad pastwiskami o zdrowym, dojrzałym zapachu.
Świat się otwiera jak dłoń. Dlatego za linią wart
jest siny las, a w lesie czerwone, słodkie poziomki,
wśród srebrnozielonych drzew pomarańczowe domki
jak lekki rysunek artysty, pogoda, uśmiech i żart.
Jakże jest dziwną miłość, serc naszych cisza i burza,
co jak gałęzie na nurcie w świat nas rzuciła i niesie,.
Oto jesteśmy jak dzieci zbłąkane w ogromnym lesie,
jak dzieci z bajki o dzieciach i domku o łapce kurzej.
Lecz czymże jest strach człowieka i krwi bojaźliwej nurt,
gdy trzeba patrzeć w noc, jak w łunę ognistą i huczną,
tężeje w żyłach prąd i krwią pulsuje drut,
i palą się ludzkie stosy jak kupy smolnych łuczyw.
Ciągną pochodem ludzie. Wagony, komora i gaz.
Za wodę, za łyk powietrza sprzedają złoto żołnierzom.
Oto dopełnia się w nas legenda, koszmar i baśń,
a pokolenia po nas z pogardy nie będą wierzyć.
Oto jest blok nabity parnym, człowieczym mięsem,
żyjącym ludzkim popiołem. Wspólna jest prycza i miska,
wspólne są strach i nadzieja, upał i deszcz dla wszystkich
i jednakowo dłonie nad litrem zupy się trzęsą.
I oto, chwalca człowieka, leżę na pryczy baraku
i chwytam, jak ptaka lot, w palce legendę i mit,
lecz próżno w oczy człowiecze patrzę, szukając znaku.
Już tylko łopata i ziemia, człowiek i zupy litr.
Już tylko ciało człowieka. Już tylko ludzki popiół,
już tylko nieba ogrom, który się w oczy garnie.
Oto przyszliśmy, obcy, ze wszystkich stron Europy
i jedną drogą idziemy — do lasu, do ziemi umarłych.
Już tylko ciało człowieka. Ręce podnoszę do twarzy
i czuję ciało jak obce. Czuję jak cudzy żywioł.
Liryzm kołysze się we mnie, jak ptak zraniony się waży
i nim osłabnie — woła, i nim upadnie — przyzywa.
Oto flegmona i tyfus, oto komora i gaz,
oto jest ogień i popiół — ciało na wietrze niczyje.
Oto się rodzi epos, woła tragiczny czas.
Podnoszę ręce do twarzy. I milczę. Tak, Mario, żyję.
Władimir Majakowski
Posłuchajcie! | Przekład Anatol Stern
Послушайте!
Ведь, если звезды зажигают —
значит — это кому-нибудь нужно?
Значит — кто-то хочет, чтобы они были?
Значит — кто-то называет эти плево́чки жемчужиной?
И, надрываясь
в метелях полу́денной пыли,
врывается к богу,
боится, что опоздал,
плачет,
целует ему жилистую руку,
просит —
чтоб обязательно была звезда! —
клянется —
не перенесет эту беззвездную му́ку!
А после
ходит тревожный,
но спокойный наружно.
Говорит кому-то:
«Ведь теперь тебе ничего?
Не страшно?
Да?!»
Послушайте!
Ведь, если звезды
зажигают —
значит — это кому-нибудь нужно?
Значит — это необходимо,
чтобы каждый вечер
над крышами
загоралась хоть одна звезда?!
Небо – из досок. Дали закрыты мокрой стеною.
И зелень берёз за колючкой струится потоком чистым.
Свист иволги тонкий вьётся, с зелёной сплетясь волною.
Голубой человечий пепел ветерком разносит по листьям..
Прекрасна картина лета. Как будто гора цветная
Из полотняных платьев - рассветы пестры и закаты.
Кружатся странники-гуси, с болот свой путь начиная,
Вдохнув над пастбищем зрелым целебных трав ароматы...
Открылся мир, как ладонь. Там, за колючей чертой,
Пунцовая земляника в чаще густой и синей.
И в зелени серебристой – сиянье крыш апельсинных -
Художника лёгкий рисунок, ясный, смешной, простой.
Как же прекрасна любовь, сердец наших тишь и пламя,
Явила на свет нас, уносит, как ветку – поток влекущий,
И мы – заплутавшие дети в огромной таинственной пуще
Избушка на курьих ножках стоит перед нами.
Но что есть страх человека, что – робость крови и чувств,
Когда смотришь в ночь, в костер, пылающий сильно и ровно,
Кровь в жилах застыла, а в проволоке – как пульс,
Горят штабеля людей, как смолёные бревна.
Вновь подходит колонна. Вагоны, камера, газ,
Люди воздух и воду на вес золота мерят,
В ежедневном кошмаре взрастает легенда о нас,
Кто придет после нас – в это все не поверит.
Вот он, барак, набитый парным человечьим мясом,
Человечьим живущим пеплом. Обшие миска и койка,
Общие страх и надежда, и дождь барабанит бойко,
И над миской баланды все руки трясутся разом.
И вот, певец Человека, лежу на нарах барака,
Стремясь легенду, как птицу, схватить на лету.
Напрасно смотрю в глаза, ожидая тайного знака,.
Но вижу лопату и землю, похлебку и пустоту.
Уже только пепел. Одни тела еще живы.
Один лишь неба простор, что в очи ткнется волной.
Со всей Европы сюда мы собрались, чужие,
И к лесу, в обитель мертвых, идем дорогой одной.
Жива только плоть. Руками лицо закрываю.
Словно чужую стихию, свое ощущая тело.
Поэзия встрепенулась, как птица, едва живая,
Чуть вскрикнула –и упала. Слабея, зовет неумело.
Тут тиф и гангрена, бараки, камера, газ
Пламя и пепел, ничьи останки по ветру.
Так и родится эпос, Мария, в трагический час,
Руки – молча к лицу. Так и живу на свете. .
Нареченной
Тадеуш Боровский | Перевод Анатолий Гелескул
Дощатое небо. Сырой горизонт бетонный.
А в купах берез, за колючкой, за лагерным пеклом,
печалится иволга, ветер баюкает кроны
и пудрит листву голубым человеческим пеплом.
Роскошное лето. Как будто расцвел в хороводе
рой ситцевых юбок – так вечер лазорев и розов,
и тянутся дикие гуси с болотных угодий
в целебный, на травах настоенный воздух покосов.
И мир нараспашку. И лес за скелетами вышек,
а в синем лесу земляники пунцовая свежесть,
и даль в серебристых садах, в апельсиновых крышах,
как детский рисунок. Улыбчивость и безмятежность.
Любовь! Без нее нас бы не было вовсе на свете,
как ветки река, нас несет она, неосторожных.
Мы дети, мы в темном лесу заплутавшие дети
из маминой сказки с избушкой на курьих ножках.
Но чем же он, чем обернется наш страх человечий?
Глядим молчаливо на зарево ночи трескучей,
и кровь холодеет, зато разрумянились печи,
и штабелем люди горят, как смолистые сучья.
Вагоны, фургоны – к воротам и камере с газом.
За порцию воздуха золотом платят конвою.
Вот так удобряем легенду. Поверить рассказам
потомки не смогут и только качнут головою.
Набиты бараки, и день ото дня все туже,
сырым человеческим мясом, сырьем для топки,
всем поровну страх и надежда, жара или стужа,
и слаженно руки трясутся над миской похлебки.
В людское величие вера еще не погибла,
и мифом, как птица полетом, себя успокоив,
в глазах человека ищу подтверждение гимна,
но есть лишь земля и лопата да миска помоев.
Есть только тела и летучего пепла сугробы,
и небо, готовое хлынуть в пустые орбиты.
Нас порознь согнали, со всех уголков Европы,
и порознь уходим – в глубь леса, в землю убитых.
Осталось лишь тело. И тело, словно чужое,
уже ко всему бесчувственно, кроме боли.
А что же с подбитой птицей – моей душою?
Слабея – зовет на помощь, а рухнув – молит.
Сыпняк и гангрена, и огненные всполохи,
и пепел – ничьи останки – смывают ветра сырые.
Таков он, наш эпос, трагический крах эпохи.
Лицо закрываю молча. Вот так и живу, Мария.